Londyński
deszcz, na który uskarżali się turyści i który kochała większość rodowitych
Londyńczyków, zacinał niemiłosiernie, wybijając pospieszny rytm na okiennych
szybach. Młoda dziewczyna stała przy szklanej ścianie w dużym, opustoszałym
pomieszczeniu, próbując po raz ostatni przyjrzeć się panoramie miasta.
Ogromny
apartament, znajdujący się w sercu miasta, w którym spędziła większość swojego
życia, był opustoszały. Sporą część mebli wywieziono kilka dni temu. Tę część,
która pozostała, przykryto płachtami białego materiału, żeby chronić je przez
kuchem i ewentualnym zniszczeniem. Wszystkie ozdoby, książki i przedmioty
osobiste dwójki lokatorów zostały popakowane w kartony, które nieustannie,
przez cały ostatni tydzień, przenoszone były przez ekipę od przeprowadzek w
ustalone wcześniej miejsce.
Zina
Mykos nigdy nie przypuszczała, że to surowe wnętrze, w którym rozgrywały się
najważniejsze wydarzenia jej dotychczasowego życia, może wyglądać tak ponuro.
Dziewczyna
odwróciła się od okna i po raz kolejny upewniła się, że w wielkiej walizce,
którą miała ze sobą, znajdują się wszystkie rzeczy, których będzie potrzebować.
Za
kilkanaście godzin miała znaleźć się w Nowym Yorku. Miała świadomość, że
wszystko to, co jej niezbędne musi zabrać ze sobą, gdyż pudła z całą resztą
przybędą ze znacznym opóźnieniem, a przecież za kilka dni miała zacząć rok
szkolny w nowym miejscu.
-
Panno Mykos, powinniśmy jechać.
Odstąpiła
od walizki i spojrzała na mężczyznę w czarnym garniturze, stojącego w przejściu
pomiędzy salonem i kuchnią. Skinęła mu głową i ruszyła do wyjścia.
Była
gotowa.
Wiedziała,
że mężczyzna zabierze walizkę i bez słowa zjedzie z nią windą, a później
zaprowadzi ją do auta. Wiedziała, że przytrzyma parasol nad jej głową, otworzy
drzwi od samochodu, a po zajęciu miejsca kierowcy i odpaleniu silnika zapyta,
czy ma jeszcze jakieś życzenia, zanim ruszą na lotnisko.
James
Heathcliff był jej ochroniarzem odkąd skończyła dwanaście lat. I wiedziała, ze
będzie jedyną z niewielu osób w Londynie, za którymi będzie prawdziwie tęsknić
po przeprowadzce za ocean.
Kiedy
samochód ruszył, rozkoszowała się dźwiękiem deszczu uderzającego o dach,
mieszającego się z odgłosem równomiernie pracującego silnika samochodu.
Będzie
jej brakować Londynu. Jego dostojnego klimatu mieszającego się z nowoczesnością
i młodzieńczą energią. Wielkich, zabytkowych budowli w starej części miasta.
Pięknych okazów współczesnej architektury w nowoczesnych dzielnicach. Będzie
jej brakować deszczu i zapachu ryby z frytkami roznoszącego się po prawie
każdej knajpie spośród tych wszystkich, do których wybierała się wspólnie ze
swoją najlepszą koleżanką.
Oj,
będzie jej brakować tego miasta.
Nie
będzie jednak za nim tęsknić. Na to sobie nie mogła pozwolić.
W
Nowym Yorku miała zacząć zupełnie nowe życie.
Musiała
się skupić na zadaniu, które miała do wykonania. Przy nim nie było miejsca na
sentymenty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz